Łóżko małżeńskie / king size bed

Cykl felietonów: hotelarstwo z punktu widzenia klienta.

Poprzednio podzieliłam się z Wami moimi spostrzeżeniami co do recepcji hotelowych. Teraz czas przenieść się do pokoju. Czego oczekuje klient gdy już przekroczy drzwi? Czy znów standaryzacja daje nam gwarancję wygody i jakości? I znów ,nic co wydawałoby się, że powinno być oczywiste, oczywiste nie jest.

Jednym z ważniejszych elementów wyposażenia pokoju jest łóżko - jakby się nie patrzeć czy jedziemy na wakacje, wyjazd biznesowy, konferencję to łóżko ma nam zapewnić komfort wypoczynku. Oczywiście jedni lubią twardy materac, inni miękki, tego tu nie rozstrzygniemy. Hotele wyszły na przeciw różnym oczekiwaniom oferując np. kilka twardości poduszek do wyboru. Ale mam wrażenie, że prawdziwym wyzwaniem są pokoje dwuosobowe z tzw. łóżkiem małżeńskim. Często są to dwa zsunięte łóżka i chwała hotelarzowi za to, że pomyślał o "spięciu" ram łóżek, nakładce na materace by wyrównać połączenie . Niestety nie jest to standard, aczkolwiek część tej winy spada też na klientów bo nie zgłaszają takich potrzeb czy uwag.

Przenieśmy się do 4* hotelu w Lubinie - organizowałam tam wizytację, wszyscy goście mieli pokoje do pojedynczego wykorzystania, z zastrzeżoną prośbą by pokoje miały łóżka typu king size bed. Pokój całkiem dobrze wyposażony, łóżko na pierwszy rzut oka duże, wygodne, potem jest gorzej. Są to dwa zsunięte łóżka w żaden sposób ze sobą nie połączone. Ja będąc przeciętnej wagi kobietą miałam w nocy wrażenie, że wyląduję pomiędzy - jakoś do rana przetrwałam śpiąc po prostu na jednym z dwóch łóżek. Niestety, jedna osoba z mojej grupy - mężczyzna słusznej postury i wysoki (co tym bardziej w dobie łóżek o długości max. 2m ma znaczenie) swojego pobytu nie mógł uznać za komfortowy, w nocy łóżka się całkowicie od siebie oddaliły i cudem nie wylądował na podłodze. Rano rozmawiając na ten temat z recepcjonistką dowiedziałam się, że pierwszy raz słyszy taki problem i, że nie pomyśleli o takim dyskomforcie gości. Cóż, tu nikt nie przetestował pokoi, które oferują gościom.

Inny 4* hotel, tym razem w Gnieźnie - znów łóżka zsunięte, tym razem też spięte - tylko piękne drewniane ramy i odstęp pomiędzy materacami był taki, że aby móc jako tako się wyspać postanowiliśmy zwinąć w rulon koc i wcisnąć między materace, na to położyliśmy jedną z dwóch kołder (rozmiar 90 cm) - na jedną noc dało radę, ale nawet nie chciałam sobie wyobrażać opcji noclegu w tym hotelu przez kolejnych 10 dni.

Czasem hotele są przygotowane na uniwersalność - łóżka typu ZIP czyli w razie potrzeby mamy dwa osobne łóżka, gdy trzeba są złączane i wymieniany jest materac na podwójny. Takie rozwiązania głównie spotkałam w 5* hotelach w Trójmieście.

Ale pojawiają się kolejne niedogodności, których przyznam szczerze pojąć nie mogę. Skoro zamawiam pokój dla dwóch osób, proszę o łóżko małżeńskie czyli daję informację, że chcemy spać razem. Razem oznacza też pod jedną kołdrą i niestety jak się okazuje to nie jest standard. Dla przykładu kilka 4* hoteli w Łodzi, w Międzyzdrojach, Katowicach, Bielsku Białej i zapewne paru innych lokalizacjach (wszystkich teraz nie zliczę) oferuje duże komfortowe łóżko z 2 kołderkami, każda o szerokości 90 cm. Oczywiście pytam się za każdym razem czy jest opcja jednej dużej kołdry - no niestety, opcji brak. I nie ważne czy jest to pokój standardowy, rodzinny czy apartament - łóżko czasem nawet giga size i osobne kołdry w wersji zdecydowanie "slim".

Pod tym kątem znów wolę dwu- czy trzy- gwiazdkowe hotele, które może nie zawsze oferują tak duże łóżko, czasem jest to queen size, ale za to jest jedna duża kołdra. Zdecydowanie wtedy łatwiej się wyspać.

Niby prosta rzecz - łóżko, a ile jednak może wzbudzić niekoniecznie pozytywnych emocji. Nie poruszę tym razem chyba równie drażliwego tematu jak metody ścielenia łóżek w hotelach - tu czekam na Wasze spostrzeżenia. Lubicie gdy kołdra jest pozawijana pod materac, czy złożona ułożona w poprzek, przykryta ozdobnym pledem, czy sama biała pościel? Wiem, że to temat, który też wzbudza u gości wiele emocji.