Nie ważne jakie masz stanowisko, jaką posiadasz władzę – to kim jesteś, określa sposób, w jaki traktujesz ludzi.
Prawda niepodważalna. Mimo to wśród zarządzających, liderów, managerów, dyrektorów, kierowników, prezesów i innych „ważnych” znajdują się ludzie pełni frustracji, braku kompetencji i żyjący w przeświadczeniu, że każdy jest ich potencjalnym wrogiem. Jakież to maluczkie i beznadziejne. Porozmawiajmy dziś o tym, co cenimy, a co najbardziej przeszkadza nam w zachowaniach przełożonych.
Dobry – zły, odejdźmy na chwilę od tych schematów. Nadal to mimo wszystko pojęcia względne, subiektywne, zależne od sytuacji. Lider otacza się kompetentnymi ludźmi, którzy często posiadają znacznie większą wiedzę niż on sam w danej dziedzinie. To mądrość stworzyć zespół kompetentnych ludzi i pozwolić sobie na mądre zarządzanie. Lider ma wiedzieć, jak zarządzać, jak rozdzielać pracę, kiedy to ma być praca grupowa, a kiedy samodzielna, jak określić cele, priorytety i w jakich zakresach potrzebne zespołowi wsparcie bezpośrednio od niego czy od podmiotów zewnętrznych. To umiejętność dobrania narzędzi do pracy, odpowiedniej komunikacji. To osoba wzbudzająca i budująca w zespole wzajemne zaufanie i szacunek, czasem inspirująca, dzieląca się swoją wiedzą, ale nie wszystkowiedząca. To człowiek dążący do zdobycia wyznaczonych celów, ale nie za wszelką cenę. To zdolność do określania celów i posiadania wiedzy, jak je osiągnąć, choćby przez umiejętnie zarządzanie czasem zespołu. Proste, oczywiste…? Niestety nie zawsze.
„Nigdy nie mów ludziom, jak coś zrobić.
Powiedz im, co zrobić, a oni zaskoczą cię pomysłowością” George S. Patton
Przeciwieństwo liderów to ludzie pełni frustracji i obawy o brak wiedzy i umiejętności. Zespoły budują w oparciu o osoby mało wykwalifikowane. Niepozwalający swoim podwładnym na wolność myślenia, te pomysły z założenia są złe (bo mogą być lesze niż jego). To trochę forma dyktatury niepoparta często żadnym doświadczeniem i kompetencjami. To osoby, które często dyskredytują swoich pracowników w obecności pozostałych członków zespołu. Udowadniają im publicznie winy, często przerzucane na pracowników z powodu właśnie niewłaściwego zarządzania. Złe zarządzanie czasem, błędna komunikacja, przelewanie własnych problemów na zespół. To wysoko rozwinięta umiejętność demotywacji. Przyjęcie założenia, że nie można ufać nikomu. To wszystko buduje zespół, który wzajemnie siebie nie szanuje, każdy stara się udowodnić, że jest lepszy od kolegi/koleżanki. Plotkowanie, donoszenie na siebie nawzajem, podważanie wiedzy – do stworzenia takiego zespołu systematycznie i wytrwale dąży anty-lider. W ten sposób osiąga cel w postaci poczucia własnej wartości i wyższości, wszystkie sukcesy są jego sukcesami, a porażkom winni są pracownicy.
Oczywiście to obraz już bardzo mocno wyolbrzymiony i mam nadzieję, że co raz mniej spotykany. Niestety jednak nadal istniejący w realiach małych i dużych firm, urzędów i korporacji, wszędzie tam, gdzie ktoś może rządzić. Do tego na koniec jeszcze dołóżmy element polskości (wiem, że teraz wielu urażę tą uwagą, ale proszę nabierzcie odrobinę dystansu do swojego patriotyzmu), bo przecież Polak zna się na wszystkim i wszystko wie. Ilu macie wśród współpracowników takich wszystkowiedzących, co się znają na handlu, na gastronomii, na komputerach, na broni, na pieczeniu chleba, na produkcji reklam, na organizacji wydarzeń i w ogóle po prostu na wszystkim. Jak łatwo i szybko „anty-liderzy” wykorzystują swą „wszech-wiedzę”?. Przecież skoro wiem, znam się na wszystkim, to zespół już tylko potrzebny do wykonywania moich poleceń. Bo ja wiem! Do tego odrobina naszej polskiej buty, arogancji i pewności siebie i „anty-lider” pierwsza klasa.
Mam nadzieję, że ten krótki felieton pobudzi wyobraźnię i pracowników, i szefów. Pamiętajcie „każdy jest kowalem własnego losu” i macie wpływ na to, jaki współtworzycie zespół, czy jak nim zarządzacie. Na koniec wszystko i tak sprowadza się do jednego – tego co wyznacza, jakimi jesteśmy ludźmi. Bo naprawdę, nie ważne, jakie mamy stanowisko, funkcję, jaką posiadamy władzę, ważne, jak traktujemy innych ludzi, jakie współtworzymy zespoły. Pamiętajmy, że bycie przełożonym nie oznacza jeszcze bycia liderem, ale warto nad tym popracować, przede wszystkim dla siebie samych. Na koniec wszystkim szefom polecam film „Szklana Pułapka” z 1988 r. – niezastąpiony Zastępca Szefa Policji dokładnie wyjaśni, na czym polega rola „prawdziwego” lidera ;-) Złapcie dystans do siebie i stańcie się lepsi.
Comments