Cykl felietonów: hotelarstwo z punktu widzenia klienta.
Recepcjonista już nas zakwaterował, zobaczyliśmy swój pokój i łóżko, czas na kolejny ważny element pobytu w hotelu: śniadanie 🥐.
🍳 Tu pole do popisu jest naprawdę ogromne – przetestowałam wersje od greckiego śniadania w 3* hotelu w postaci mortadeli, sera chyba żółtego, dżemu z miski, 1 rodzaju chleba bez smaku, kawy z ekspresu przelewowego i napojów a’la vibovit po super bogate bufety w hotelach cztero- i pięciogwiazdkowych w Polsce . Monotonia kiepskiej jakości mortadeli przez cały tydzień, obfitość i bogactwo bufetów – dwie skrajności.
🧀 Parę lat po tym jak wydawało mi się, że 3* Hotel na Rodos zaoferował już najniższy standard śniadań, odkryłam 4* Mercure Nerocubo Rovereto . Oj to było naprawdę bolesne doświadczenie – począwszy od podłogi, od której moje obuwie nie chciało się odklejać, przez wysuszone parówki w bemarach (wiecie takie jakby ktoś ugotował, włożył potem do lodówki, odgrzał znowu i tak nie wiem ile razy), prosciutto straszyło starością, ser wyglądał jakby ktoś go pokroił i postanowił wysuszyć jeszcze na słońcu. Kawa też z ekspresu przelewowego (w proporcjach mało mało mało kawy). Ach….
🥖 Inne z kolei naprawdę super pozytywne zaskoczenie to 3* Ibis Linz – śniadanie gotowe dla gości co najmniej 30 min przez oficjalnie podaną godziną śniadań, wszystko świeże 5-6 rodzajów pieczywa, 3 rodzaje wędlin, 3-4 rodzaje serów, różne dodatki, kawa z expresu – naprawdę moja mina po wejściu do restauracji była bezcenna, ale co najważniejsze to śniadanie było naprawdę smaczne.
Co powinnam tu zaznaczyć, że moje doświadczenia śniadaniowe pokazuję przez pryzmat moich podróży w ciągu ostatnich 15 lat, część tych hoteli na pewno uległa pewnej metamorfozie (przynajmniej mam nadzieję, że na plus ;-).
🍕 Parę miesięcy temu miała okazję spędzić kilka dni w 4* Hotelu Mercure Hotel Amsterdam Sloterdijk Station (zaznaczę tylko, że restauracja jest prowadzona przez zewnętrzny podmiot aczkolwiek jednak…) śniadania wybór może całkiem spory ale jakość niestety zdecydowanie odbiegała od oczekiwań 4* hotelu, najbardziej jednak zaskakująca była dla nas kolacja w tym hotelu: ktoś obsługujący kuchnię pizzę po prostu wyjmował z zamrażarki i wkładał do pieca, to samo dotyczyło kotlecików, muli i innych dań – wszystko kupione jako gotowe mrożonki do odgrzania, serio kuchnię obsługiwała 1 osoba. No cóź ….
🥗 Powolutku przemieszczamy się do Polski - zatrzymamy się na chwilę w Kielcach w hotelu 4* Grand Hotel Kielce. Przedziwny hotel posiadający pokoje gigantyczne i takie malutkie single, że czujecie się jak w klaustrofobicznej klatce ale wróćmy do śniadania. Bufet na pierwszy rzut oka prawidłowy – wybór wędlin, serów, jajecznica i parówki w bemarze, jakieś owoce. Kawa – no cóż znów ekspres przelewowy. Niestety wszystko wyglądało jakby już leżało na tym bufecie 3-4h, wysuszone, nieapetyczne, mało warzyw i dodatków. Na szczęście były to czasy jakiejś już kolejnej transformacji tego hotelu i śniadania w ciągu pół roku uległy mega pozytywnej metamorfozie.
🥞 No i teraz nie mogę odnaleźć w czeluściach mojej pamięci nazwy czegoś na pograniczu agroturystyki i pensjonatu w miasteczku na trasie góry sowie – Śnieżnik. Taki mini hotelik, czysto, schludnie, bez finezji, cienkie ściany i słychać każdy krok – ale jest poprawnie. Śniadanie – zaskoczenie pełne – lokalne pyszne wędliny, sery białe i żółte, kelnerka podaje świeżo robione dania z jajek na zamówienie, pyszne lokalne dżemy i kawa z ekspresu.
Ach ta kawa, wiecie każdy ma swojego bzika, moim jest kawa ☕️
🥯 Niestety, niektóre hotele zatracają swój urok poddając się pewnym szablonom i schematom (podobno wymuszanym przez sieć – choć w to nie mogę uwierzyć bo czemuż jeden hotel tej samej sieci może zaoferować coś specjalnego a drugi nie). 4* Park Inn by Radisson Kraków czy też 4* Ambasador Premium w Łodzi tu śniadania są tzw. poprawne: wybór wędlin, serów, jogurty, owoce, granole, pieczywo, dania ciepłe do wyboru, jest też opcja zamówienia świeżej jajecznicy czy innych dań śniadaniowych. Brak uroku jest taki, że codziennie jest ten sam rodzaj sera, taka sama wędlina i nawet parówki są przez cały miesiąc są takie same codziennie – może to standaryzacja, ale jak spędzasz więcej niż 3 dni w hotelu chciałbyś zaznać jednak jakiejkolwiek różnorodności.
🥑 Za to bardzo pyszny (choć nie ogromny) wybór śniadań oferuje 3* Ibis Styles Kraków Centrum – tu znajdziecie nietypowe smaczki, lokalne pyszności. I choć bufety nie mają przysłowiowych 100m to naprawdę jest to taki zrównoważony dobór dań spełniający moim zdaniem wiele różnych nawet wysublimowanych oczekiwań klientów.
🍤 Zawsze bardzo lubiłam też śniadania w 4* Vienna House Andel's Łódź – bardzo duży asortyment na bieżąco uzupełniany, pełen wybór różnego rodzaju zieleninki i kiełków (serio takiego wyboru chyba nigdzie nie widziałam), deska regionalna, wybór świeżego pieczywa, oczywiście wybory wędlin i serów – każdy coś dla siebie znajdzie. Ostatnio naprawdę zachwyciło mnie śniadanie w 4* Radisson Blu Sopot – cudownie apetyczny wybór różnych produktów, w tym ryb wędzonych co było dla mnie mega miłym zaskoczeniem, a dla łasuchów wybór smakowitych deserów.
🥠 To co zawsze mi się podobało w hotelowych śniadaniach to lokalne smaczki – jedyne w swoim rodzaju. W bardzo dawnej już wersji hotelu Grand (zanim stał się jeszcze Mercure Grand) w Warszawie Szef Kuchni wypiekał malutkie rogaliki, których smak i zapach pamiętam do dziś. To właśnie dzięki niemu zaczęłam zwracać uwagę na detale m.in. w śniadaniowych bufetach. W 4* hotelu Mościcki w Spale mają fantastyczne wyroby z dziczyzny choćby pasztet i salceson, w 4* Hotel Mercure Bydgoszcz Sepia zawsze jest min 5 rodzajów miodu 🍯 (są też różne wyroby wysokoprocentowe ;-) i żurek , w 3* hotelu Wieniawski w Lublinie mogłam zawsze popróbować lokalnych cebularzy.
Czy to „sieciówka”, czy prywatny hotel – zawsze warto zwracać uwagę na detale. A jeszcze jeśli Szef Kuchni sprawi, że te konkretne smaki będą się kojarzyć z danym hotelem – to chyba cel zostanie w 100% osiągnięty. Tego Wam życzę podróżując służbowo i prywatnie 🍓
Comments